E-mail Andrzej
© Copyright.
® All Rights Reserved.
13 - Grudnia" Ktoś biegnie po schodach trzasneły gdzieś drzwi. " Uwaga, uwaga - nadchodzą, zomowców drużyny trzy. Kopią - pałami łomocą, warkneły też piły ... i przeszli przez drzwi. Puste mieszkanie zostało i ta kałuża krwi .
WierszW pierwszym akcie tuż przy fakcie. Drugi akt - właśnie fakt W trzecim akcie, jest po fakcie. Trochę życia też w antraktcie.
Annie Starczewskiej WARSZAWA 1985 r. AnnoKiedyś, kiedyś dawno temu, jeszcze z 31-17-95, mówiłem. wsiąkniesz mi w gmachu - TV. Widzisz, do dzisiaj tam jesteś Ty. Tylko mnie nigdzie nie ma. Myślę, że czas to pozmienia - I w końcu gdzieś znajdę się ja. Będzie to jednak - inna gra.
AutoportretJuż nie gonię ideałow. Nie obstawiam z pasją. Ktoś tam kiedyś może, zrobi ów porządek - co to Bóg przykazał. Teraz cisza spokój. biale czarne,czarne biale, zapominam właśnie.
AutoportretTrochę liryczny, Niezbyt krytyczny. Ironia w uśmiechu. Cyniczny i w grzechu. Coś zauważam - Casem powtarzam. Z głową rozwianą i - melancholią w kieszeni. Jestem - nie mogąc - innym być.
BankrutAtmosfera bankruta - Smutna, opustoszała, struta, zaszczuta. Bez szans i bez azylu. Z miną klauna w klatce. Po cyrkowym spektaklu. Siedzi na progu - duma. Znosi gapiów uśmiechy. Warczy na odruch litości. Nie dlatego, że nie umie. Po cóż kwestia powtórzeń. Znanych na pamięć doskonale. Przespać dni pojedynczo. W zatarciu bez zwarcia. To wszystko co zostało, po życiowych starciach.
BezradnośćKonia do wozu zaprzęgli Lokomotywę w ruch puścili Okręty wielkie budują. Możesz teraz latać rakietą, samolotem, wodolotem. Lecz przez życie - będzie się szło na piechotę.
BuntBunt - Bunt młodej generacji odwieczny protest pokolenia. To teraz powiedz mi Kochanie, duchowy mój przewodniku. Co z tego mamy i co się zmieniło, Po coż był cały ten krzyk i hałas. Przecież właśnie tak jak mama. Nie chcemy odejść od kieratu. Lubimy także spokojnie życ. Mamy cały stos dogmatów.
Tryptyk Pierwszy rodzaj ciszy.Cisza - milczysz chwilami. Ściągasz wargi do szeptu. mowisz tylko oczami - i ciepłem miękkiego gestu. Nikt prawdy nie podsłucha. Nam tylko jest znana - chwila ta zaczarowana, i jej dzwięków gama.
Drugi rodzaj ciszy.Cisza - milczenie wrze. Bez gestu, bez słowa, taka nasza rozmowa. Rozumiemy się do dna, Choc na różne tematy - nasze milczenie trwa. Nie ma też smutku. brak już wesołości. Pustka i nicość gości. I tylko ta rozmowa trwa. Nie w teatrze jest gra.
Trzeci rodzaj ciszy.Cisza w świetle świecy rozdrgana. Czarna głębia nie pokonana - Jedna obok drugiej ustawiona, w długim szpalerze cieni. Każda jest inna, a taka sama. Żalem i smutkiem gorąca. Cisza cmentarna - milcząca.
Cza cza cza.Kiedy tańczę czaczę, cza cza cza To myślę raczej o Tobie. Cza cza cza to siła ta co napędza mnie
CzasKochanie, wysyłam Ci tę kartkę, przed laty wyrwaną z kalendarza. Widzisz - nasze twarze - Ten młodzieńczy zapał . To - gdy zamkniesz oczy. Na trzeźwo można zoczyć, bezlitośnie mijające lata.
ClownNa rękach klęka clown Mitręga wielka bierze go udręka bo na rękach klęka w pocie czoła a publiczność jest wesoła.
DatyO przyjaźni państw obozu - dobitnie swiadczą daty Budapeszt w 46 roku. nadziei szlachetny zryw. Trzeba pamiętać - młodzi nazwisko jego Renodi. Sowietów padły strzały plamy krwi zostały. Świadkiem Wzgórze Gelerta Potem byl Poznań 56 Kul armatnich grady na polskie barykady. Uniwersytet wiosna 68 Radomskie ścieżki zdrowia. Praga również rok 68 Zlot hunt wojskowych Znowu założono okowy. Stocznia,Gdańsk 70 Rozkaz wydał Jaruzelski. Cyrankiewicz go ogłosił. Rok 80 ty w całym kraju. WRON - koniec nadziei. Znowu dlugie lata udręki Patrzę na ten kalendarz łza w moim oku się kręci. Bo przecież byly ofiary. Nikt za to nie zapłacił. Oprawcy nie znają kary. Zemsty nam nie trzeba. O sprawiedliwość wołam. Dusze uleciały do nieba.
DeklaracjaPatrzę w Twoje oczy - widzę horyzont przyszłości. będąc z Tobą czuje się jak żeglarz sterujący do szczęśliwości. Podasz mi rękę - wiem, że jest tak właśnie Odwracasz twarz - grobowe nastają ciemności. Słowo mowisz - cały się w słuch przemieniam. Potem plotę - dużo, nieskładnie, jak by ze snu wyrwany - do nierzeczywistości. Wypadłem dość niezgrabnie. Lecz wiem już wszystko. I nie mam wątpliwości. Gdy odejdziesz - Życie sens straci. Kwiaty będą dziwnie szare, Spiew istnieć przestanie. Pozostaną tylko cienie - marzeń nie spełnionych, oraz wspomnienia - żalem i smutkiem ściskajce serce, kołaczące z wycieńczenia.
DrogaZatrzaśniety w swoim wnętrzu. Dniem codziennym poganiany. Idze czlowiek, przez to życie. Którąś już prawdą omamiany. Chce budować z pasją nową. Zbiera drobne błądząc z sobą.
DrogaIdze czlowiek, gubi się w tłumie - Kto to zrozumie
|
E-mail Andrzej
27 wrzesnia 1994 r.
DziekujeBrawo Lechu ! Nauczyłeś nas - jak żyć bez grzechu. To dzięki Panu, Panie Prezydencie w Polsce skończyła się sowiecka era. Jesteśmy sobą ! Niech już tak zostanie. Nawet gdy do liczby wieku, czas dopisze zera.
GratulacjaSzczerze gratuluję Panu Prezydentowi. To historyczne imię Pan Lech Wałęsa. Pamiętam - dawno przed wielu laty - zrodziła się swięta myśl wolności w skromnej osobie stoczniowca. Tak już zostało z prawdą wytrwale poprzez życie, pracę i w walce. Z Polską na ustach i Bogiem w sercu. Nie zabrakło męstwa, aż do zwycięstwa. Całego wielkiego dzieła i przedsięwzięcia. Szczerze gratuluję Panu Prezydentowi.
Dzieło wychowanków humanizmu |
E-mail Andrzej
17 Pazdziernika 1994 r
W 16 rocznicę wyboru Karola Wojtyłły.
Do Ojca Świetego Jana Pawła IIWierzę, że przyjdą takie lata kiedy Papież będzie znaczyć pokój i prezydent Świata - Ja skromny człowiek szary, mam odwagę podziękować Ci Ojcze Świety za Twoją powagę, za orędownictwo i ziemi ucałowanie. Wierzę, że to serce nie gest nie słowa, że to wiara gorąca i zdrowa. Choć sam jestem grzesznikiem, to wierzę i mam nadzieję. A wiara przemieni nam Świat, bolesny - konfliktem gorący - po prostu w pokój powszechnie panujący. Choć może nie zaraz i nie odrazu - to wierzę, wszyscy weźmiemy się za ręce we wspólnej modlitwie niedzielnej. Przecież przyklad mamy gotowy - Twoje slowo POKOJ skruszyło w Polsce okowy, i wiara wzrasta! Bo coż może być piękniejszego nad miłość bliźniego swego, i życie według przykazań dziesięcioro. |
Do Ojca !Drogi Tato obiecano Ci dom za to, jak wydasz syna swego, na pastwę fałszu komunistycznej jaźni. Pamietam 84 na spływie przyżekał Ci Jurek z Bochni Twój znajomy i przelożony. Mówil, że za to co zrobiłem Jasiowi. A Ty uwierzyłeś w te brednie słowa. prosiłeś o jakiś telefon we Włoszech. Powiem Ci w prost. Fałszywe pomówienie. To nie był żaden mundur dobrze o tym wiesz. Ja Twoj syn - nie rozumiem, ale rób co chcesz. Jasia - pozbyli się sami. W brudnej zaplanowanej grze. Bo oni byli i są komunistami a ja i Jasio nie ! Wiesz - myślę, że pożar to też oni - bo skurwysyństwo ich idea. Pojąć to wszystko - zajęło mi lata, i jeszcze wyjechać trzeba bylo na drugi koniec Świata. Ty nie przypuszczasz, jak wcześnie zaczeli babrać w moim życiorysie. To jeszcze szkoła i szczenięce lata. Nie wiem czy zdołam tę potwarz zdjąć z mojej twarzy - lecz prawdy nikt mi nie odbierze, choć jestem sam - to ja ją znam ! I nie ma żadnej mojej winy - a wielu przyjacioł to sukinsyny. Liczna banda oszustów - aż strach za głowę bierze, że Świat tak pomylony - a ja w sprawiedliwość wierzę. To właśnie z tych szeregów wywodzą się zabójcy Księdza, Grzegorza i innych ofiar wielu. Ja dla nich jestem zadaniem - w myśl planu - do wykonania. Nieważne, że w brew prawu. Plugawa taktyka plugawcy oficera, Krzywe swiadectwo kupieni świadkowie falszywe dowody z prowokacji. Ja jestem ofiarą tej zbrodni - A oni to zwykli oprawcy. Lecz mówiłem jestem sam. Z państwowym szeregiem zbrodni przecież do czynienia mam. Poza tym wsród mojch przyjacioł, to duża trudność zrozumienia. Wszystkie karty były znaczone, życie przypominały do złudzenia. Agenci w to sobie grają - tak jak ja za młodu w zielone. Wiem dlaczego Ciocia nie pisze, Dziadek był przeciez w jedynce - Napletli Jej głupot w dowód zaufania. A to jest zwykła zemsta klanu Dudy, i jego wszechpoteżnej agentury - ciągnąca się przez te wszystkie lata. Wysocy urzędnicy z poczuciem godności i niskim rozumieniem moralności. Bo właśnie wśród takiej kreatury się przeplata skurwysyństwo Świata. Lecz będę bronił prawdy do końca ! Może mi to przyniesie kawałek słońca. Żeby wszystko było całkiem jasne - nie pragnę zemsty lecz zmazy potwarzy. calą resztę poprostu w dupie mam - czniam ! Do swego prawo mam !
|
LondynJa i dziewczyna & London by night. Ale brak szmalu. Miną nadrabiam - jak tylko umiem. Lecz mimo wszystko, liżemy wystawy, bez dodatkow. Poprostu out !
DedykacjaWidząc was w euforii kłamstwach i glorii. Dedykuję Wam tę strofę, wyprzedzając katastrofę. Ludzie !Polska to wielkie słowo. Co innego Polacy. Z nimi jest różnie. Są ubodzy, bogaci oraz też są i tacy co z lubością się pławią w prowokacji i potwarzy. " Wujku co to jest Wietnam?" Dziecko zadaje pytanie. "Strzelnica", pada odpowiedz. Co za straszna ochyda - Wietnam to kraj i ludzie ! Spokoju mi to nie daje - Kto żyje w obłudzie ? Widać dla takiej bandy nie ma świetości i prawa. Lecz staną przed sądem bezmyślni potworni truciciele. Zdadzą rachunek ze zbrodni. Nie wystarczy tłumaczenie, że w imie jakiejś tam sprawy. Zbrodnia jest zbrodnią - czy to w kłamstwie zaklęta czy w truciznie zamknięta To moralność bydlęca - mieszać do tej ochydy - niewinny wiek dzieciecia. Psuc uroczystość świętą prowokacją przeklętą. To wszystko u siebie w domu bo wierzy się byle komu.
Au revoir Ma CherieNie przejmuj się Kochanie. Poradzę sobie z tym. Spokojnie - bez paniki. Zmieni się tylko styl. Strzępów nie da się utkac, w wytrwałą codzienność. Ironia uśmiechu - i coś tam bez grzechu. Minął dawny szał. Zamaszyste wspomnienie, że do Twoich piersi - ktoś jeszcze ręce miał. Niewiem gdzie błądzę - Po co to sądzę, i trwam Au revoir madamme.
|
18 Listopada 1993 r.
MamoJak słodkie wspomnienie Twych ramionKąpieli po uszy w mydlanym szamponie potem ręcznik i znowu Twoje dlonie Teraz rozumiem lanie za papierosy i dwóję. Kochana Mamo za wszystko dziekuję !
MatniaCzy można zaznać radości ? Gdy bardzo boisz się życ. Co zrobić w takiej matni ? Gdy straszna każda nić. Nie wiem - nie wiem kochanie. Co teraz będzie i co się stanie ? Ja nikomu - nic nie zrobiłem. Za co więc teraz mam wyć !
MatniaPisałem ten swój życiorys krętą ścieżką przez życie. Czerwona banda go ścierała - by w końcu zamienić mi życie
MatniaNa końcu się okaże, że nie miałem przyjaciół - To misternie utkane przez specjalne organa pajęcze perfidium . Pozycja ofiary mi wybrana od wczesnego zarania- by ukryć zbrodnią zbrodnię Choć naprawdę nie miałem z tym nic wspólnego . To oni tak mieszają. Ja nie wiem dlaczego.
MatniaZaklęty w zdarzeniach zatrzaśniety w marzeniach. Zostawiony na pastwę losu. Nie chcę zawracać głowy nikomu. Po prostu pójść sobie do domu.
MatniaKocham Cię moja Danusiu i dzieciaczki moje drogie. Żeby tak jakoś przejść - przez to życie ubogie. Tyle tu błędów i przeszkód. Nie umiem wybrnąć z tego. Trudno zrozumieć mi życie. Wcale nie wiem dlaczego.
MatniaNikt się chyba nie łudzi - Ludzie nienawidzą ludzi. W przepaściach polityki. W otchłaniach buisness'u. Nawet na prostej drodze. Czy się od tego odgrodzę ?
MatniaNie ma wyjścia z kwadratu. Zamknięte czterema - Czy pójdziesz po obwodzie Cy przekątną na skos W tym samym polu Zamknięty jest los
MatniaOkrutny Świat - matnia ślepa. Jedynie business i polityka Dla tej strasznej idei - Lamia, prawde i prawo . Niszczą całkiem człowieka.
MiaraStaram się być - miarą samego siebie. Życ według miary Gdyby tak można było z życia pojść na wagary.
To byla miłośćTo byla miłość chodziła z nami pod rękę. To byla miłość z wakacyjna przygodą. To byla miłość wpleciona w naszą swobodę. To byla miłość rozkoszy wśród kłosów. To byla miłość zapachu Twych włosów. To byla miłość prawdziwa gorąca. To byla miłość jasniejsza od słońca. To byla miłość trzymaliśmu się za ręce. To byla miłość jak w piosence
MiłośćMiłość jest ślepa. Ja jestem Mazepa. Dam się zamurować. By Ciebie ocalić i uczucie zachować.
MiłośćRozmyślam w mojej samotni - Błagając o kawałek Świata . Chcę go rownież dla Ciebie, by przetrwać choćby do lata. A ty po wyciągniętych ramionach, spacerujesz jak po trapezie. Mglisty księżyc przecież wie, że nie można kochać w tlumie, i trudno samemu żeglować. Miłość to wiatr dla dwojga - by płynąć razem przez życie. W naszym własnym zachwycie.
MiłośćTo byla miłość, a to jest kochanie, szał co najmniej dwóch ciał - i splecionych myśli obłąkanie. Twe oczy w pamięci mam. Tak też już zostanie.
MozołPowoli, ciężką pracą na roli. Rolnik buduje swój świat. Choduje zborza, warzywa. Nam z tego też przybywa.
MuzykOn zagra na fortepianie. Dzwięk nut, nam powie - Co Chopin miał w głowie.
MyślNie jestem wyznawcą teorii - Wierzę, tak jak wierzą tysiące. Myśle, że życie powinno być - jasne, pełne miłości gorącej. Nie mam też innego zamiaru jak żyć z własnego pomiaru.
MyślBez burz bez nawału; powoli po mału iść przez życie - spokojnie tak jak wieje lekki wiatr.
MyślKto zrozumie poetę. gdy słowa są nie te i wogóle czy można zrozumieć drugiego.
MyślMowisz, że nie jestem. Ale popatrz jak ? Obok siebie i naprzeciw. Wiec jestem - Ale tylko jakoś tak.
MyślJeżeli teraz nie wezmę - Kursu na powrót - To cały spokój trafi szlak Życie nie lombard - Płacić nie będzie czart.
MyślTo jest prawda, ubieram w piórka. Bo tak wygodniej, i mam fantazję. Ale kto powie, jak znaleść - w tym wszystkim, życia sens.
MyślPatrzą na nas z okoła, nie całkiem przez palce. Ty w lekkiej woalce. Ja ze swoim spojrzeniem. Ale za nami - nie jesteśmy sami.
MyślSprawa jest Twoja. Mnie wszystko jedno - byle byś była moja. Reszty nie ma - Gdy jesteś Ty.
MyślNie, nie jesteś głucha. to być może rozsądek. Wata do ucha - Czapka na oczy. Poczym teraz już, możesz czytać. najlepiej Express, albo tutejszy Sun.
MyślZa mało czasu mamy, by fakty szczegóły rozważać Najlepiej pojść przed siebie. I tylko po to by zauważać.
MyślNie jesteśmy stworzeni dla siebie, Ale dla całej reszty Świata. To tylko nasze życie - razem się splata.
MyślPierwsza czy druga ? Druga lub pierwsza. Która to w rzędzie ? A która z kolei ? Ze to się nie gmatwa. I że się klei.
MyślNie ma już maski. Brakuje też twarzy. Nic się nie zdarzy. Zamykasz w sobie, bo życie dokucza. Reszta się toczy, niby zwyczajnie. Miesza bycie - i nic nie zostaje. Jakieś tam obyczaje.
MyślW ramie zamknięta. Za szyba, nie wzięta. Długo można stać - wyobrażać sobie. Jak teraz odejść - Kiedy jest w głowie. I wszystko się mieni. Brakuje spełnienia. Twojej czerwieni.
MyślZanim tu przyjdą, zabiorą do grobu. Na więcej nikt już nie czeka. Chcę wiedzieć - Przyślą maszynę - czy człowieka.
MyślNie proszę dużo - Jestem człowiekiem. Chcę żyć jak ludzie. Tam były marzenia. Tutaj wspomnienia - Wszystko w ułudzie.
MyślTyle złudzeń ile wrazeń. I znów manekinów twarze.
MyślCoś tak sklecić i przelecieć. bez urazy - nie zamieniać nic w obrazy. trochę wrażeń z tylu zdarzeń, i płonących namiętności garść.
MyślŻycie na marginesie, w pogoni i w stresie. Szybko bez wytchnienia, na skraju złudzenia. Zmemłane życiorysy, zatrute, zaszczute. Pokolenie wyplute.
MyślTriumfatorzy tamtyh dni, okrzepli w sile wiatru. Nie pamiętają ojcow krwi. Prawdy nagieli do teatru, historii kartą przewracani.
Myśl |
Warszawa 16-08-85 r
Słowo o Kantorze O Boże czy sztuka ma stukać ?
MyślJle to lat mineło ? nadzieje mamy nowe. Zupełnie inny styl. Szanujmy historię, minione wydarzenia. Lecz najważniejszy jest dzisiejszy dryl.
MyślPoco liczyć na złudne przypadki. Nie trzeba mieszać w życiu - Lepiej jest stawiać kroki pewne - Znać skutki przyczyn powźiętych. Od dawna jesteśmy właśnie tacy. Jeszcze z przed naszego pokolenia. Sznurki są w rękach bez wątpienia. Poco liczyć na złudne przypadki - Nie wiedzieć, żyć z przeznaczenia.
MyślNie palę papierosów, nie piję też wódy - a w głowie się miesza od tej całej obłudy.
MyślKiedy w życiu idziesz jak w karty, Przyczym wiesz że oszukujesz. To tylko możesz ograć siebie - a nie da się czuć, że czujesz.
MyślMnie interesuje kwestja sumienia. Jak to na drobne się zamienia.
MyślZ ziębniety, zaszczuty, bez celu - wyzuty - z pochowaną ambicją, i sumieniem w kieszeni. Człowiek w przestrzeni.
MyślCzłowiek jest w takim stanie, bez perspektywy i szans - Senne mary, zjawy wieczorne. Przebudzenie - bardziej potworne. Podmiot , w fragmencie zdarzenia. Smętny odór piętrowej cywilizacji. Własne spojrzenia bez żadnych racji. Wyjsciowy produkt końca. Fatalne zaćmienie słońca.
MyślNic nie istnieje poza egoizmem, płynącym z wnętrza postaci. Wszystko w imię samozadowolenia. Wygląda że dajesz swego kawałek, a przecież bierzesz całość dla siebie. Czasem dopuszczasz kogoś do brania. Z wyrachowania, po to by więcej mieć.
MyślŁatwo jest zburzyć , wyrzucić zgnieść. Trudniej zbudować, zrealizować wznieść. Zawiłe są problemy życia ! Prosta jest forma bycia - Dlatego pusta jest ziemia. mnóstwo żyje tu ludzi, niech Cię to nie łudzi. Tutaj zawsze będziesz sam.
NostalgiaKochana Mamo Morze plaża Łodzie z żaglami. Ja gdzieś obok - w życie wmieszany, tylko z spojrzeniem - bez żadnych szans. To prawda daleko, nostalgia łapie. Ale poza tym też jestem out. Mam myśli, drobne marzenia. To nic nie zmienia.
ObliczeMama kochane oblicze. Słowa cieplutkie i dotyk. Kojące mleko i pierś. Mama Twoje oczy płona jak znicze ! Kiedy pamieć dosięga je wszystko co dobre - to Ty Mamo ! Patrzę na fotografię, lecz to nie to samo.
OdejścieLata zielonych marzen. Miłości bez skazy - Pożadan bez zmazy. W oczach tylko Ty A jednak odeszłaś - nie mowiąc dowidzenia. Zostały wspomnienia.
OdejścieTy odejdziesz w tempie życia.Pozostaną ciemne mary - Bulem duszy, zgryzę w sobie, trudne myśli wszelkie. Lecz w pamięci Cię zatrzymam. Pustka będzie mniej prawdziwa.
OdejścieGrasz na tym, że kocham , że takie piękne, że pragnę, na tym, że takie delikatne. To prawda, że bardzo boli. Naprawdę zupełnie niewiem, dlaczego jeszcze nie płaczę. Kiedy wszystko przecież tracę.
OdejścieSłowek parę - opowieści, zakłamane nasze treści. Pomylone drogowskazy. Mglisty sens, i to umyka. Rownowaga chwiejna, cicha. Jeszcze resztki - jakieś razy. Zagubione w faktach łzy. Kac szarości zmywa sny. Ty odchodzisz myląc gry.
OdejścieSpadł piękny puszysty śnieg. Biel otulila nagie drzewa. Płaszczem zimy przykryla je. Wiele ptaków już nie zaśpiewa. Smutno sie robi mnie. Żal jest czasu co przemija, choć w przyszłość wpatruję się.
OdejścieSmutny pokój. Puste ramiona. Odeszłaś na stale, trzeźwym spojrzeniem, bez westchnienia. Ja tu zostalem, sam nieprzytomny. Patrzę w lustro - nic tam niema. Już nie zobaczę, i nie usłyszę - Starłaś w sobie jak szkolną tablicę. W czerń się zakrzyczę.
OnaProszę Pana, proszę Pana. Jestem taka zakłamana. W wirze życia, w woli peędzie. Wszędzie, wszędzie. Coż to, w oczach smutek. to przecież Pana skutek. Pan pożąda mnie i żonę. Coż ja w tym tonę. Chciałabym życiu sprostać. By na lodzie gdzieś nie zostać. Niechże Pan się nie smuci. No - bo się pana rzuci.
OrderW imię przyjazni. Wielcy, jak bracia często obok siebie stali. Breżniew otrzymał order Virtuty military - Wysokie odznaczenie imieniem Suworowa Gierkowi przyznali. Suworow - Rzeź Pragi !
OrderW czasach propagandy sukcesu medalami wymienili się wielcy Brezniew otrzymał order Virtuty Gierek z Moskwy przywiozł Suworowa - medal przypięty. Jemu nadało to wielkiej powagi - Suworow to precież Rzeż Pragi
OrzełOrzeł ma już, dawną koronę. Są też szpony złote. Nigdy w lewo nie patrzył ! Tylko ten czerwony WRON w gnieździe jeszcze tkwi. Drwi.
Pamięć" Wstapiłem na działo spojzałem na pole " Potem był Asnyk Broniewski Gałczynski Będzie i innych wielu. Każdy płomienną - myśl przyniesie ! I zgaśnie na wieki. A wiersz zostanie. Takie jest powałanie.
Persona non grataKiedy się kogoś traci, i nie pomaga widok z okna. Chce się być tępym na ból. Umieć pleść co popadnie. Byle przestać być nikim. Tym bardziej nie zmieni. Lepiej z glodu umierac , niż zmyśli zatracać. Przynajmniej zostanie - w charge d'affaires, Persona non grata.
PortretW wierszach zawieram - jedynie tylko to co czuję. Może nie są tak składne Mnie jednak to wystarczy, że swoje myśli spisuje.
PortretTuszem na kartce papieru zatrzymuję swoje uczucia. By można było odgadnąć jaka była ta moja dusza -
AutoportretTo prawda, nie jestem facet z dobrą pozycją. Ot taki sobie nikt. W dodatku nudzę. Najgorszy chwyt, pusty bez przyjaciół Takich nie lubi nikt. Zresztą powoli sam , mam siebie dość. Wiem musisz odejść, Normalną przecież rzecz. Gdzie indziej przystanek. Tam będzie stał ktoś. Ja tylko mogę dać plamę, w życiu w karierze - wiesz Nie mów tylko, ze kłamię. bo wiem, przecież tak jest.
PożegnanieŻegnaj Kochanie moje, kocham Cię. Jest kwestia nie zrozumienia się. Nie znikł czar, tyle że lepiej ostro ciać. Nie mieszać stylów , w góre się piąć. Nie spełniamy wzajem swoich Ja. Patrzymy w różne strony świata, I jeszcze cała reszta nas otacza. Wycinki czasu to o wiele za mało. Nie można liczyć, że coś się miało.
PosłaniePan Prezydent wybaczy - my Polacy my wiemy, że Żeremowskiego gościć nie chcemy. Pamiętam z Hitlerem prowadzone były rozmowy. Historia nas uczy Ten jest równie niezdrowy Niech Prezydent wybaczy On bluźni jak mało kto ! To nasz kraj, nie jego My musimy bronić swego !
|
15 listopada 1992 roku.
PożegnanieMoi Drodzy!
Miłość ma przeróżne oblicza.
PożegnanieKasiu, moje złote serduszko Trzymaj zabawki przy sercu Z misiem pluszowym spaceruj O psiakach pamiętaj kochanie. Z swoją siostrzyczką Aneczką czule w bestrosce pląsaj. Pamiętaj już nigdy nie kąsaj. Odrzuć kartki z przeszłościa. Wracajac mocno całuj mamusię. Najlepiej niech tak zostanie, ze tata był chory, na duszę -
PożegnanieMamusiu moja najdroższa Zapomnieć nie można niczego. Wybacz mi przeto bardzo proszę Bo chciał bym być Twoim kolegą.
ProśbaKolorwe sny dla Katarzyny zamawiam u Ciebie Boże Wiem, że Jej pomożesz.
W dowód przyjaźni !Berlin - dzień zwycięstwa. Na "Zigel Coigel" Pierwsza biało czerwona flaga. Żolnierz z sowieckiej armii, w drzewcu ją łamie, zrzuca. hańbiąc swiętość polaka. To drugi dowód przyjażni - Pierwszy byl w Katyniu - " My z nimi aszybku zdiełali " Pożniej powiedział tow. Stalin. Do tego dodać trzeba - pakt Ribentropp - Mołotow, przejście wschodniej granicy. W dowód przyjazni - pól wieku siedział tam - żolnierz Czerwonej armii.
PustkaPusty pokój, zadymiony Sciany doglębi przejżane. Sufit na pamięć wyuczony Leże bezwładnie na tapczanie by przespać przewracające się strony
PustkaCzekasz bez sensu, codziennie inaczej. W końcu telefon - Kłamstwa by brzmiało. Po co się dręczyć, gdy i tak - wiem , że będzie za mało. Bo tylko wtedy gdy - myślą wybiegam, można coś łaczyć z sensem, w życiu. A tak się dzieje - by działo, i ciągle za mało.
PytanieSpadają gwiazdy - gasną talenty Zmienia się także moda. Postep przytłacza a czas zabija. Co jest po drugiej stronie - tej czerni kończacej światlo ?
Pytanie do kata.No Panie Dzierzyński - Kacie magnatów i myślicieli. Miałes swój socjalizm - To teraz nam powiedz - Gdzie jest to bielsze od bieli ?
PytamW coż mam wierzyć, opętany wonią prawd ? W zatajoną wolę cichą, Czy też w filar propagandy, zwyczajowo odświerzony ? Swiat jest taki zakłamany, czy też ja przenicowany ?
CzłowiekaRozmienia marzenia , jak pieniądze, na drobne. Z duszy, wszystko znikło. To co z człowieka zostało - to naprawdę bardzo mało.
RozstanieTrzeźwa, przytomna, tak, koło południa rzuciłaś szczerze. Nie będziemy się kochać. Tak miałaś rację. Teraz już wierzę. Miałem ciało To nic nie znaczy, że ja kocham - i coś mierzę. w jedną stronę - to zbyt mało by liczyc było można.
RozstanieUwiądły spojrzenia Patrzysz z góry - trochę drwiąco. Nic nie trzeba. Jesteś na bieżąco. Zeszłaś schodami odwrócona plecami nie drząca. został sam w pustym pokoju ze wspomnieniami.
RozstanieŁzy gorące ciekną po twarzy, conajmniej gdzieś od godziny. Wiem, że już musisz odejść. Przecież nie możesz inaczej. Ten pociąg w życie zawieźie - Taksówka przyjedzie po Ciebie
RozstajeDroga na rozstaju Już któryś kolejny raz. znowu się powtarza, melancholia, rytm. Życie pułapki ustawia Tylko silnym trzeba być. A ja, memłam się po omacku. Ja zupełnie nie potrafię. Nie powinienem chyba być.
SamotnośćJuż któraś z kolei po czasie, i ciągle - nie dzwoni telefon. Ja tak długo nie potrafię. Mnie sufit przytłacza, samotnością omamia dookola. Gdzie teraz jesteś gdy wolam ?
SexW dzinsowej oprawie, Sex na trawie - W żądnych ramionach, szalonej radości. Potem życie - Już bez namietności.
ŚmieszkaTo tutaj mieszka Królewna Śmieszka. Gdy tylko wstanie śmiechem rozbrzmiewa całe mieszkanie. Ze śmiehem idzie rano do szkoły. Ze śmiechem wraca bo w szkole Przyjemna praca. Potem zabawa. Rownież ze śmiechem zęby szoruje, spać się kładzie. I tak śmiesznie żyje sobie Szczeście moje
ŚpijŚpij kochanie śpij pięknie sobie śnij o zabawach w ogrodzie o kwiatach na wodzie ale teraz śpij, śpij śpij kwiatuszku śpij śpji maluszku śpij pięknie sobie śnij Jutro wstaniesz wyspana do zabawy od rana ale teraz już śpij żebyś była zdrowa żeby nie bolała głowa spij mi kochanie spij zamknij oczka już do snu policzki złoż przecież wiesz maluszku że już pora spania po całym dniu biegania.
StrachStrach opanuje człowieka, i z każdej strony wyźiera. Prawdę mi ktoś zabiera. Z lękiem zostaję sam.
StrachBoję się tak wielce - nie spósob wyrazić przenikającego strachu. Jest to silniejsze niż ja oraz myśli moje - Tak strasznie się boje.
SzkicKochanie, w wierszach tak Ciebie szkicuje jak Cię kocham rozumiem i mam Z moimi myślami, nie jestem sam.
TatryTatry, skaliste ciernie błękitu. Połać rozrzuconego zachwytu. Góry - Polski promień serca. Zacięta droga potu zdobycia. Granie - miara ludzkiej nicości. Przetrwanie czasu zamknienia. My odejdziemy w zapomnienia. Tatry - przewyższą istnienia.
TechnikaTerkot perkot i sam trzask, hrr, brr, wrr, szsz, ssss. Bełkot szum brzęk i trzask. To odglosy naszych miast. W góre pną się spaliny. Nic to ! My dumnie po życiu chodzimy.
TesknotaPrzed oczami, w pamięci, Twoje nagie białe ramiona - Rozpostarte , jak skrzydla do lotu ptaka by wznieść. I rozmowy zaczete, gdzieś przed świtem zamknięte, na klamkę Twych drzwi. Wszystko zostalo daleko, a w uszach mam ten dźwięk.
TesknotaWychodząc na spacer, Siadając na plaży - Patrzę w horyzont. Chociaż daleko. Za linią sto razy. To dusza przy duszy. A twarz obok twarzy. Czujesz jak ciepło - i jak kołysze. To moje dłonie. Słyszysz, ja Ciebie słyszę. Mgła obraz przysłania. Ale jest wszystko. Kwestia czekania.
TyMasz cel wytknięty. Nie chcesz się plątać w związkach bez szans. Zmysły nie ważne. Liczy się tylko szmal. Wiec stawiasz kołnierz i biegiem na spacer. W przelocie, uklon - uśmiech lub żart. Był gdzieś telefon. Ale kto miał by czas, z drogi wypadać - potem nadrabiać. To nieda się tak - Trzy punkty w czasie, tenis, party i ja.
TyPrzestrzeń taka mała zamknięta. Niema czasu nawet dla siebie. Nagle - spotykam Ciebie I znowu nic nie wiem. Tak jak bym miał lat conajmniej mniej o połowę. Jedno z Tobą spotkanie - a mlodszy jestem o głowę.
TyZ nagą piersią w południe, lub w przepasce na biodrach, z ironicznym uśmiechem, spacerujesz parkową aleją. Tylko czasem w rozpaczy, Myślisz, że chcesz inaczej, wiążesz kogoś nadzieją. I odchodzisz, tą samą aleją. Jesteś sobą, gdy myśli szaleja.
TyMinę masz zatroskaną. Sumienie z warstwą kurzu, co to lepiej nie trącać - Kroki wyuczone na pamięć. Tak by zawsze w rytmie, i w tą samą stronę. W lekkim grzechu i uśmiechu. Życie bez niespodzianek.
TyChodzisz długim ciągiem ulic; oplątana codziennymi sprawami. Moze myślisz - ale chwil nie staje. Wartki nurt, wszystko pochłania. Serce się rwie - niestety na strzępy, Pośpiech iest właśnie taki tępy.
TyCiągle mieszasz zdarzenia w swym dziewczęcym kąciku. Prawdy wiernie szukając, znajdujesz bez liku - I chowasz wspomnienia do albumu z fotografią.
TyWidzę Cię na deskach, w wielkim skupieniu grasz. Potem na codzien. Sceną zaklęta. Różne postacie masz.
UczucieW naturalnych barwach jesieni; w kolorze zółtym, brązu, czerwieni, tez jest zawarte tętniace uczucie. Ono żyje w październikowej nucie. Wiosną, latem czy też zimą - Uczucia nigdy nas nie ominą.
UczucieNigdy przedtem tak dokładnie - Choć jest we wnętrzu, z mojej duszy. Widzisz tylko, ręce zbyt natretne. Omotana z zagrożenia się opędzasz. Z kartki, po raz drugi przemowienie. Owszem, wierzysz, że masz racje. Mowią o tym Twoje twarze - oczy. Po kolei zamazujesz wszelkie - Wemnie, dzika niemoc pozostaje, pali łzami - bo uczucie wielkie.
UrodzinyWszystkie dzieci mają swoje urodziny. Robią wtedy mądre miny. Licza ile lat już maja. prezenty zbieraja. Tort, swieczki i życzenia. Urodziny to zabawa a nie kpiny.
WyznanieW pierwszym rzędzie Kochanie. Chcę Ci wyznać szczerze - Tych pomyłek tysiące. Lecz ja w Ciebie wierzę. Może kiedyś zrozumiem - wszystkie ludzkie sprawy, lecz narazie nie umiem - życ tak prosto bez obawy. Tyle strasznych cieni Wszedzie, tutaj dookola. Najchetniej Ciebie wołam.
Do DanusiMoje Ty moje Kochanie - Ja Ciebie bardzo potrzebuję Do życia pracy spokoju. Jesteś - sensem moim - Radością i uśmiechem. Twoja czułośc i ciepło - tak bardzo mnie grzeje. Razem dzień jaśniejszy - Noc krótsza trzykrotnie. Zupełnie jak by prez życie szedłbym po trzy stopnie.
CiuciubabkaWyszedlem z domu tylko na chwilę a tu znowu pojawily się szynszyle. Zjadly kalendarz z sufitu. I moze jeszcze coś tam zrobiły czego me oczy nie zauważyly.
Moja kochana Danusiu !Przypominam sobie nasze wspaniałe chwile. Usmiech radości pojawia się na mojej twarzy. Gdyby tak mogło trwać zawsze i wszędzie. Razem, szczęście przecież nam nie mija. Przepraszam kochanie za lzy z Twych oczu. W dodatku to moja wina - wiem płyneły nieraz. Danusiu, nasze córeczki to wspaniała nowina. Kocham je szalenie - moje małe pocieszki. Ania rozsądna dziewczyna, Kasia mały czupurek. Wziąłbym je teraz na spacer po parkowej alei. Napewno spotkalibyśmy wiewiórkę albo krecika. Przemkneła by bajka po parku na wskros. Tak się wsłuchać w jej szmer szepczący do ucha,
WierszPolska złota jesień kolorami rozbrzmiewa. Tak Ty Danusiu w mej pamięci pachniesz, kwiatem wonnym i ten zapach rozsiewam. Gdziekolwiek się nie ruszę to pachną mi - Twoje obrazy, czule je bardzo wspominam. Lubię ten pamiętnik, w nim się zanurzam. Myśl jest pojazdem przestrzeni - latwo się wsiada do niego Mkniesz wsrod minionych wydarzen - ogladajac je jak kartki z kalendarza. Tyle, ze nie mozna w dwie strony, Bo nie znamy przyszłości. Wracam wiec myślami, tam gdzie bylo tak milo. Choć nie wszystko się spełniło.
WierszMineła fantazja, sekwencja prezentacja. Już tylko - życia celebracja. Droga do góry. Nie liczą się zupełnie fakty pojedyńcze. Kompletne układy i twarde zasady. To Ty trzymaj tak. Ja wolny ptak.
WierszPowiedz, że kochasz. Brakuje, szeptu słów. Twoich myśli na codzień. Pieszczot bez pośpiechu. Oddech chcę czuć blisko, dłonie mieć przed oczyma abym mógł Cię całować - Ogrzać się spojrzeniem - i zasnac - w ramionach.
Pocztowka z LondynuSzwędam się po Londynie Tyle czasu - to kawał życia. Fakty, uczucia pomieszane. Myśli - wieczorem pijane. Nostalgia, nieuchwytny sens. W kregu, bez możliwości. nie rozrozniam już barw. Tak wszystko się zlewa. Trochę mniej samotności - To mogłbym bardziej życ.
WierszPrzeinacza się postać człowieka. Już nic na szybko i żywioł. Prawda, to jeszcze nie kalkulacja, ale trzeźwe jest Twoje spojrzenie. Tylko mogę sobie wyobrazić - jak byłaś beztroska - lat temu - Widzę, z zamkniętymi oczami - w uśmiechu i w zrywie. Ale kocham Cię teraz, a Ty nawet się nie zapominasz. Z uporem wracasz do życia. Prawie jak bym nie istniał. Mówisz - do rzeczy i ograniczasz. Patrzysz na zegarek zdziwiona. Ja trochę to nawet rozumiem, ale - Chcę być bardziej w ramionach.
WierszZamknij oczy, i pomyśl, zanim powiesz dowidzenia. Jak chcesz odejść - trudno. Nie zostawiaj złudzenia. Kompromis - nie warto. Pocoż w ogóle udawać. Miną coś tam nadrabiać. Kiedy po prostu niema - Potem wracasz wyrzęta. Bardziej zmięta niż wzięta. Przecież można mieć z głowy. Jeśli chcesz zostac - Nic nie mów, zauważę.
WierszFantazja zduszona, na próżno kołacze. Całkiem na ślepo - w wytwórni papieru, lub przy zmywaku, pieniądze wybierasz. A to, że płynie, Ciebie omija. Wmawiasz sobie - kiedyś nadrobię. W gruncie rzeczy wiesz doskonale jak się rozmijasz.
WierszLicząc godziny na zegarze. tłukę myślami o śćianę - Czekam - nie majac nadziei. Jak by tu skleić - ? Czegoś cego wogóle nie bylo. Kompromis, zawarty na razie. Świadome życie po trochu. Chciałbym się zerwać - Ale mnie nie ma - Stoję gdzieś z boku.
WierszNieszczęście to właśnie to, że uwierzyłem w inaczej. Gwiazdy spadały, i mgła. Wszystko deszcz rozmywa, a mi się jeszcze majaczy. Gdy życie na dobre już trwa - i jesteś tak bardzo prawdziwa.
WierszNaucz mnie tańczyc Kochanie. Tańcząc - naprawdę kocham życ. Nie musisz być ze mną na planie. Wystarczy gdy chwycę Twój rytm. Chciałbym wirować nie przerwanie. W taktach Twych myśli być. Naucz mnie tańczyc Kochanie.
WierszWolno już teraz czas płynie, a zobacz jak szybko się zmienia, zwyczajnie mówisz dowidzenia. To prawda ja jeszcze nie umiem, nie chcę się nawet nauczyć. Wezme z życia korepetycje, - przejżę wszystkie powtórzenia. Nie chcę, lecz bedę wiedział, choć niczego to nie zmienia.
WierszNie chcąc gnuśnieć w mroku, i po ciemku szarpac włosy. - Kupił Express - windę w doł. Byle dalej od sztafety - i swych własnych chwil. Rożne wątki zprzecznych racji, dławią krtań. Coż jest więcej, nie mieć wcale ? - Czy też piescic w cztery ręce, - jedną piers ?
RamsgateŻolte kartki kalendarza. Puste zdarzenia - kalejdoskop. Takie kolory pomieszane, bez pożądku w kolejności. Ktoreś tam powtórzenie - prawie na pamięć znane, ciągle na nowo rozpatrywane.
WierszNaprawdę, nie umiem wytrzymać. Gdy idziesz, tak sobie do niego, i tylko po to by nie bolalo. Długo się wtedy zastanawiam. Chcę wierzyć, że jesteś ze mna, ale widzę nagie rozpostarte ciało. I nie wiem - kto zbiera drobne, i czy komuś, przypada całosć ?
WierszGdy się kończy czas mistyki, i ostatnia maska spada - Gdy już twarz pokazać trzeba. A tu niema - pustka blada - Ulatuje wszelki duch - Zatracenie idzie w nas. Mętnie gaśnie oczu blask - Gardła ścisk - dławi szept. Gubiąc myśli w wydarzeniach, jeszcze w pozie trwa uparcie, ale nie ma w ręku kart - a życie to nie jest żart.
WierszCzuć i być - nie znaczy Ty. Choć złudzenia są pozory, zamówione w wyobrażni. Raz już było i powtarzasz, gesty wyuczone w mroku. Jaka prawda, jakie racje ? Zamęt czynią w głowie . Tak bez celu czas przemija, gdy marzenia zbyt trwogie.
WierszMam wszystko w dupie. Ten styl - " stek prawd " Logiczne myślenie... Jakieś racje i plan. Szczekanie o porządku - Trucie o wojnie, patosie. Dość tych iluzji - Życie jest teraz ! Ekranie nie blużnij.
WierszNic się nie zmieni i nie wydarzy. Śniadanie, z dziecmi do parku. Poczym garkuchnia, zeby u siebie, ale to kontem, u teściowej. Siusiu paciorek, dzieciom bajeczka. Nareszcie nos w telewizorek. Chętnie piwko, może wodeczka. Dla kondycji - trochę w łożeczku. To wszystko co wolno Aniołeczku.
WierszNic tylko się schlać, komuś dupy dać, - byle gdzie byle jak. Trwać niezmiennie, bez gestu bez słowa. Wewnętrznie wyemigrować. Po raz enty czarowani, - że znaczymy i coś mamy. Politycy z mównicy - niech rżną jak tam chcą. Prawdę przecież znamy.
WierszNie igraj Kochanie z życiem. Swoje osiągniesz dużo taniej. Naprawdę wiem, że to boli. Ja jednak tu nie zostanę - bo Ty odchodzisz powoli.
WierszTupie ulicą żelazny szpaler. Rozdeptać ma brata brat. Choć w sercu inaczej, to strach. Tak właśnie kazał generał, czerwony sługus, narodu kat. A my i tak bedziemy spiewać, o wolności - nawet z za krat.
WierszKażdy kto się łudzi, że chodzi tu o nas. Naprawdę się przekona, niekiedy po latach - Ze Polskie stołki, zmieniały się tylko w kryzysowych datach.
WierszMyśli tyle o wartościach. Sensu rozpatrzenia żmudne. Wracasz - którymś z rzedu, zostawiając - obraz. Migniesz mi w ramionach, obłakanym pędem. Ma wystarczyć garstka - bo nic nie trwa dlużej.
WierszGdy przyjżeć się rzeczy z bliska - Okarze się, że nie ma rzeczy. Ogromne mamucie wysypiska. Nie koniec na tym niestety - To teraz tworzy człowieka. Boże Ty nie patrz - uciekaj.
WierszOdszczekać kazali pojedyńczo, w notatnik towarzysza komisarza. Zlamali przecież nie jedno ciało - A wiedzą, że duszę masz cała.
WierszScenariusz - improwizujesz , kreując wewnętrzne postacie. Nie widząc Cię teraz, nie wiem, jak bardzo jesteś prawdziwa. Tyle to lat przecież mineło, a pamieć jest ciągle żywa
WierszW małym miasteczku Zakopane, w ogrodzie prywatnego domu, popiersie Generala Andersa. Za socjalistycznej hołoty - rozwalily je komunistyczne młoty. Z pomięci wymazać kazali. Lecz my będziemy pamiętali.
ZycieMyślą wybiegam daleko, wyprzedzając kalendarze. Gdyby ot tak się spełnilo - wszystko o czym marzę. Kolory, zamęt, fantazja - wir szalonego uczucia. Mieć wszystko to razem. To bylo by, nie do zniesienia. Cóż, jedno - to marzenia Życie, drugie nam pokaże.
WierszProstym zrządzeniem losu, spotkanie i obłąkanie oczu. Więcej nic już nie trzeba - Kochankowie sięgają nieba.
WierszykW każdym domu dziecięca książeczka. a w tych książeczkach wierszyk mieszka. Wierszyk dla Ani, wierszyk dla Kasi To wlasnie wierszyk pierwszy dziecięcy o bajkach prawi dzieci nam bawi.
WojnaBudzę sie rano - nie dziala telefon snieg na ekranie. Za oknem, jadą, kolumna gęsiego. Jest przemowienie W imie celów wyższych dla dobra ludności - będą strzelali. Naród to wrog. Są pobici i internowani. Zamordowani Górnicy z kopalni Wujek. W programie jedynie Śpiewają -" Ułani Ułani Twoi Chlopcy Polsko" Tworca tej zbrodni partia i jej wojsko.
WspomnienieMoje małe pocieszki, uśmiechu wspaniały. Wasz obraz pamiętam. Do poduszki go tulę Droga Kasiu i Aniu, wspominam was czule.
WyznanieGdybym mogł zmienić świat Tak jak to ja bym chciał - Wtedy słońca blask prosto z chmur, spadłby i otoczył nas niczym mur. Ale nie mam takiej mocy. Chyba, że w samym środku nocy. Wtedy znów słońca brak Lecz jesteś Ty - to wystarcza mi.
WyznanieZ pośród wszelkich wieczorów z gamy tęczowych kolorów - Wybieram barwę Twych oczu, ciepłych ramion czułe objęcia - milych słów różowe zaklęcia ! Tańcząc delikatnie na palcach by nie zgasł płomyk świecy .
WierszDroga Kochana moja ! Na papierze przedkładam uczucie jakim Cię darzę. To serce mi tak każe.
ZabawaKażdy niech da, co tam ma. Zabawa, zabawa trwa. Panowie - sypią groszem. Dziewczyny -ciała stawiają. Jakiś płyn się leje. Każdy się śmieje. Wszyscy w to grają.
ZakochaniW słońca odblask zapatrzeni, horyzont za rufą gdzieś rozwiali. Na pół milcząc - zapomnieli, pomieszali w wyobraźni. Cicha przestrzeń - ciemne mary. Liczą chwil kawałki krótkie. Struga żalu - łzą gdzieś pali. To w brew woli lądu brzeg.
ZalProżno by czekać , mała fala kołysze - Odpływ unosi w dal. Za wiele już słyszę - Punkt jest mniejszy niż horyzontu cal. To Ty odeszłaś - Mi pozostał żal
ZalMyślę o Tobie zażarcie Wciaż mam w pamięci - szał i splecione ramiona. Telefon milczy uparcie - Nie ma - Jak wrócić ? Mówisz, historia skończona.
ParaPrzypadki - nieszczęścia ludzkie zawzięcia, to para
ZmowaZmowa milczenia. Bez sensu. Bez brzmienia. W ponurym tępie. W rytm wyrachowania. Zmowa w zagrania. Pustka niby luz. Coś w masce, po doświadczeniach. Droga z prądem, pod przeszkodą. Punkt do punktu, forma życia - coś z zabicia.
Życie i jaPułapka - bez szans. Marzenia w pół istnienia, przerwane za dnia, powoli. Coś w dobrym guście - na sztucznym biuście. Pamięć za dobra, nas boli. Leżac na samym dnie, czegoś tam chcę - Boję się własnej roli.
ŻycieWśród faktów, monotonia oduża. Kierat przygniata - trudno sprostać. Nie ma wyjścia z sytuacji. Marzenia w niepamięć z fruneły. Fantazja przygasła zaćmiona. To takie życie naprawdę - Odarte, prawie w rozpaczy. Tylko czasem migawki krótkie, bez szans by coś znaczyć.
Życie i tematW kabarecie zdarzeń, i w teatrze marzeń - Życie trwa i trwa. Prawda jest za mgłą. Scena gag i gra - Łzy, są prawdziwe. Nic więcej nie ma. Zagraj ze mna, temat.
ŻyciePatrząc na wszystko z perspektywy. Gdy nie ma po co faktów ukrywać. Bo żyć przyszło tylko z rutyny. A dawać jedynie z wyrachowania. Szalony strach ogarnia człowieka. Nic już nie będzie po raz pierwszy. I nie ma też na co zaczekać.
ŻycieNa siebie licz Kochanie. Tylko tyle pomocy ile - obłudnie wyrwanych nocy, wodki przelanej za barem. Koperty, spłaty na raty. Wyuzdana codzienność - Na szczescie myśli są moje. bo życie, przecież jest Twoje.
ŻycieSłuchaj kochanie ! Bez zbytniej liryki. Życie jest bardziej, na styk i w tępie. Nie zdażysz z krokiem, tracisz bez sensu. Szalonym pędem, znika wraz z resztą. Co z nas zostanie ? Niewiem Kochanie.
ŻycieCoż życie jest takie. Albo bardziej jeszcze. Jak się tu znaleźć ? By nie oszaleć. Taka głucha cisza i wyobrażni mrowie, To wszystko o Tobie. Powiedz mi, jak mam sie znależć ? By nie oszaleć. Życie jest takie ! Albo bardziej jeszcze. Zupełnie nie wiem, Gdzie ja się zmieszczę ?
Życzenia ślubneKochani Jesteśmy z Wami ! My też się pobieraliśmy, i byliśmy dobrej myśli. Życzymy pogody ducha. By dziewucha - nie byla kłamczucha. Żeby chłop był pracowity, nigdy nie pil okowity. Objawem będzie zdrowym, gdy w terminie ustawowym, powiększy się rodzina. Sposób na to pewnie znacie. No bo przecież się kochacie. I tym właśnie to sposobem, życie zakładacie nowe. Tak to będzie jak zadbacie, pewnie o tym pamiętacie. W myśl tradycji i z powagą, my gratulujemy odwagi. I życzymy po myślności dużo szczęścia i radości.
|
24 - 6 - 1974 r.
ŻyczeniaNiech piękne będzie to, co przemija.Szczęśliwe to, co wlaśnie trwa. Wspaniałe to, co przyszłość Ci da.
WierszLojalne myślenie - niczego nie zmienia. Twarde okowy, i tępe głowy wiodą prym. Dla frajerów, trochę bajeru , w TV. I można udawać, że lepiej jest. Nieść mit o wolności i potrzebie obywatela.
WierszCzuję każdy impuls Twoich rąk, Dwóch serc jedno bicie, I jak w całość zrasta się Młody szczep.
WierszOkruch słowa - wyszeptany, niepozorny, miękki, krótki. Życia iskrę, w pożar zmienia, w gorejące wręcz mrowisko. Wiesz wszystko - po co jesteś i dlaczego co dzień rano, z bułką wracasz. Tyle sensu jest zawarte, w tylko jednym słowie. Ono zmienia - życie i spojrzenie.
WierszNie krzyże układać nam z zmurszałej trawy, co i tak rozwieje wiatr. Dla serca pieśni tworzmy. By z ideą spiewać tłumnie. Młodego ducha hartujmy, poki rozpalona jeszcze stal. Tak twardzi niezłomni, trwajmy w wolności - narodzie. Aż jarzmo pęknie - w pył.
WierszRożnie w miłości bywa. Dłużnikiem Twoim jestem. Bólu zadanego - Nie spłacę marnym jestestwem. Nie dogonię dnia wczorajszego. Czy mam odejść dlatego ? Przyczyną łez przelanych byłem. Lecz gdy Ty cierpiąc płakałaś, w gorzkiej rozpaczy się wiłem. Przez ból jaki mi ofiarowałas, sercem się do Ciebie zbliżylem. Zależnie od danego mi wyroku, kochanka - lub psa wiernego, mieć będziesz u swego boku.
czlowiekZapatrzony w wnętrze swoje, w uczuć własnych stroje, rzeczywistość zaplótł w warkocz. Mocno chwycił się urojeń.
|
WierszZaćmiony słońca blask. Zmącona nocna cisza. Spokój duszy zgasł, w grymasie stanęło oblicze ! Spojrzenie też wyblakło, przestało widzieć piękno świata. Nadzieja w sercu zamieszkała, ale pewność mi uleciała, w żałości ostawiwszy mnie. A Ty niewiesz, nie rozumiesz. Nie widzisz swego zła. Tak jak by to trudne było, albo ja bym miał urojenia. Nie uczciwa to jest gra - To nie prawda, że nie umiesz. To nie życie zmusza tak. Czynów panią jesteś sama. Puste słowo to przepraszam, niechcę go więcej słyszeć. myślę ja tu wciąż o Tobie. A Ty zapomnienia chwile masz. Zostawiasz mnie samego - tak jak klocki Lego, lub piłkę, zabawkę, co poprostu się nudzi. Dziwisz się, że mi smutno i, że źle. Pomyśl trochę o tym sama. Nie daleko szukać trzeba, gdzieś przy sercu i rozumie. Właśnie miłość rządzi tam. Bo inaczej nic nie warto - Ani myśleć ani trwać.
WierszCoż z tego, że kocham I nawet twierdzę, że może. Gdy tak daleko - a listu wciaż nie ma. Kto mi pomoże? Wszystko co miałem, owszem chciałem. Teraz zostało tam. Przecież to było - tak bardzo mało. Gdybyś chciala odejść. Zrob bardzo otwarcie Po coż Ci bzdury - na tej karcie.
WierszW pustą kartę zapatrzony, strofę listu składa w smak. Zamęt w głowie miesza szyk. Biała karta - list namiętny. Preżysz ciało idziesz spać. Cicho gaśnie płomień swiecy, zanurzając w mroku swiat
KolejnośćZa Bieruta - wojenna pokuta. Za Gomułki - suche bułki. Za Gierka - paszport i obierka. Za Kani - Wszystko do bani. Za Jaruzela - wojenna karuzela.
WierszBardzo przepraszam najdroższa. To prawda, przeszkadzam życ. Dotąd trudno było mi sprostać. Już z myślą spokojną wiem. Cyrograf, na mojej skórze. Nie mialem w rękach atu, a tylko szaleństwo przy murze. Widzisz odwracasz głowę - Nie chcesz powiedzieć - dowidzenia. Tak trudno się w pustkę obracać, i tracic, wszystkie złudzenia.
WierszGdy nie mieści się w zmysłach, albo lepiei - w logice. To wypada z programu, by spokoju nie mącić. No i znowu układnie. Wygląda na zewnątrz. Według szyku porządku. tak jak chcieli zobaczyć. Nie - nie pytaj gdzie liryka. Tutaj wszystko jest płynne. Pomieszane granice. Slyszę - siebie słyszę. Ale kto by chciał łapać, wszelkie małe niuanse, zauważać różnicę. Tylko czasem w deszcz, wyjść sobie na ulicę.
LegendaPytasz dziecino. Kto to był Bierut ? Ano widzisz kochanie - Prezydent takiego czasu, Kiedy zbrodnia z urzędem szły razem, w jednej parze. Wtedy za patriotyzm - do więzienia wsadzano, Jak również żołnierzy z AK. Bo o wolność walczyli, z niemieckim okupantem. Nie żałując własnej krwi. 17 września - nie wolno było pamiętać tej daty. Za pamięć, szło się za kraty. Widzisz dziecino - ten czas przeminał. Nastał pierwszy sekretarz PZPR, W. Gomułka, i Cyrankiewicz Za każdym razem jednogłośny sejm. Nie było komu się wstrzymać. A najgrożniejsze to słowo " nie " Tymi czasy za darmo oddawano polskiego robotnika trud - Wszystko szło na wschód. Za wiarę w Boga internowano Księdza Kardynała Wyszyńskiego. jako narodu wróg - Lecz myśmy wierzyć nie przestali. Choć po jednej stronie Naród po drugiej - pancerz ze stali. Po przez trzaski w eterze RWE Można było się dowiedzieć - co znaczy Katyń i co to naprawdę jest UB. Oraz, dlaczego KOR rozniesiono, i co się w Gdansku działo w 70 roku. Po czym nastał Gierek i Jaroszewicz Obietnice i puste słowa - Odnowa. Znowu Gdańsk tym razem w 80 roku. Solidarność - wielka nadzieja. Towarzysz Kania krótką chwilę. i Jaruzelski Minister Obrony Generał, Pierwszy Sekretarz oraz - Przewodniczący Rady Państwa. To wszystko w jednej osobie. A i tak nie obyło się bez WRON-u i wojny z Polskim Narodem Widzisz Dziecino - zapomnieć nie wolno niczego. Bo może przyjdzie taki czas że zapłaci ktoś za to, chociaż raz.
GazetaGazeta o nazwie Gazeta Czytamy ją zawsze ! Od poniedziałku do piątku. Tu wszystko jest w porządku. Artykuły, bardzo ciekawe. Po prostu " kawę na ławę ". Gazeta nam nie kłamie. Są tu informacje, nowości, wszystkie aktualności. Zaprenumeruj ją sobie! A napewno przyda się i Tobie.
PowstanieWarszawo, walczyłaś krwawo. To Twoi chłopcy powstali, Ale przygniotł ich grad stali. Dziewczyny opatrywały rany, lecz wróg był niepokonany. Alianci dawali puste obietnice. Przyglądał się Tobie Stalin. Warszawo to płonely Twoje ulice. Hitlerowcy narazie triumfowali. Lecz nikt nie zabił Polskiego ducha. Mimo iż w gruzach legło ciał tysiące. Jak swieży pokos na młodej lące. Antek miał zaledwie dziesięć lat. Poległ najmłodszy narodu kwiat. Wachlarz, Oaza, Zoska, Parasol , Te słowa wskrzesi nam dzis znicz. Płonacy na cmentarzu i pod Nike. Warszawo byłaś z ziemią zrównana, lecz duchem nigdy nie pokonana.
ŻycieWiesz, że potrafię. Lecz żeby być z Toba. Muszę poznać Twoja topografię. To te studiów lata - w życie sie nam splata.
TyPodstawili mi Ciebie Dziewczyno, Tak jak się podstawia nogę. A ja po prostu myślałem, że razem zrobimy tę droge. Tyle to lat już minęło. Nie mam żalu do Ciebie. Jedynie do siebie - tylko za co, to nie wiem.
ŚwiatŚwiat jest taki podły, zły. Co ja tu w ogóle robię ? Zewsząd otaczają wszy. Sprzedajne sługusy MSW. Lepiej nie egzystować, niż z takimi kołować. Banda bez prawa, czy to Londyn czy Warszawa. Bezprawie nie zna granic. Uczciwe życie ma za nic. Knują oszustwa potwarze. To im dowództwo tak każe. A oni to wszystko wykonają. W ten sposób zarabiaja. Moralnosść zwierzęca. Liczy się siła bydlęca. Nazwa pewnie będzie inna. Agentura zostanie ta sama. lizusy Kiszczaka w dziele. Nie szkodzi, że niedziela odświętnie w kościele. Kreatura się przystosuje Jak kameleon barwę zmieni. Metody te same pozostana, bo kadra się nie zmieni.
RzeczpospolitaMimo Orła korony, rządzą tu WRONy.
KondolencjeOdchodzą od nas najbliżsi. Nam pozostaje ból serca. Bo życie ze śmiercią się splata, Już od początku tego świata. Płacze nasza pamięć gorąca Żywym wspomnieniem tętniąca. Powoli zostajemy tu sami. W dziele - nadzieja przetrwania. Bo życie wieczności, nie dogania.
Na drodze !To co się dzieje na highway'u to przerażenie brak im oleju. Blokują drogę, a ty się spieszysz na złamaną nogę. Lub też na złość jadą w trojkę, trzema pasami a na liczniku 50 czasami nie pomaga klakson lub światła, z drogową świnią sprawa nie łatwa. Bez migacza skręca taki sobie a nerwy spływają właśnie po Tobie. Nic nie pomaga na brak kultury. Przydałaby się takiemu szkoła, bo na drodze sprawa nie wesoła.
FeelingI can't do a lot I can do a shot. One bullit to the head All my problems will be dead.
FeelingIf you do not have a chance. Take a weapon in to a hand. Make a shot right to the head. Don't worry about a funeral. You will be dead All problems will be out of your head.
Agnieszka HollandCinema lady from Poland! Dzieła liryczne o dobrej wymowie, złego słowa nikt tu nie powie. Choć pochwał napisano tysiąc. Ja dodam swoją - mogę przysiąc. Te filmy rozumie się przecież, jak gdyby w pół obrazu. Puenta przychodzi sama od razu, i dużo jeszcze jest do myślenia. Dzięki czemu swiat się zmienia. To wpływ wszechmocnej prawdy, w szczególnie o świecie i życiu, zamkniętej w filmowym kadrze. Poprostu awangarda filmowa - Oraz dobra wymowa.
|
Radca prawny - agent sprawny. Trzyma z komuny chołotą. Z życiem niewinnych ludzi miesza błoto. Pamiętasz artykuł, czytałeś na głos. Była tam również zamieszczona fotografia. Wtedy zupełnie nie znałem angielskiego. Nie mogłem też zrozumieć niczego. Masz jeszcze tę gazetę. Może Mark ją zachował. Plugawa potwarz agentury. Mam zdjecia z Londynu. Ja,Ty Jureczku i Stella w samym środeczku. Gdybym nie przeżył to bym uwierzył, że to przypadki chodzą po ludziach. Ale teraz już wiem co to znaczy agentura. Dla nich prawda to bzdura. Widać można kupić sędziowską togę. Robić ludzi po prostu w nogę. Show napisał " Pogodę dla bogaczy ". Ja na agenturę bym to przeinaczył. Takim się wiedzie w każdej wierze. Nie zależnie od wyznania, liczy się forsa. A zanią - zadanie do wykonania. Moralność mają przecierz w dupie. A Ty Regina mówiłaś, żę jestem draniem. Bo nosiłem takie inne ubranie. Ciekawe czy ci co Rotundę wysadzili, to "bohaterowie" z Twoiego oddziału ? Warszawa wie, że nie był to gaz, lecz zbrodnia w MSW zaplanowana. Tak jak i inne wredne zadania. Ja przyjaźniłem się z wami szczerze. Dopiero teraz wiem co to wszystko znaczy ? Ale niczego już się nie przeinaczy. Mam nadzieję, że prawdę świat zobaczy. Polską spółkę, wywiadu z MOSAD-em. Zbrodniczy wyrok w hotelu Victoria. Jak teraz wygląda komuny teoria ? W świetle zbrodni i dzisiejszego prawa. Demokracja - tak, ale za wcześnie na brawa. Wszystkie sprawy trzeba uporządkować, by wolność można było zachować. Rzeczywistość iest trudna, i ma to do siebie, że nie można się z niej wyplątać. Choć bardzo by się chciało posprzątać. Udowodnią to teczki własnej agentury. Nie schowasz się do żadnej dziury.
Lady PankMuzyczny gang - w gitary strun zaklęty. Sączy dzwiękami, jak by wierszami, i słowa z plętą pisane. Choć to się zaczeło - od mniej niż zero , to teraz więcej znaczy.
MasaTak, to jest fakt ! Zostaliśmy oszukani. Lecz takich jak my, jest przecież tysiące. Nie jesteśmy sami. Prawda jest gdzieindziej, a nieszczęście z nami. to my, na ich pogodę własnie zarabiamy ! Mamy z tego - trochę szarego ! i tak ten wózek pchamy !
MercedesMercedes auto pierwsza nagroda. Samochód dobry jak słoneczna pogoda. Miękkie fotele, automatyczne szyby, radio stereo i oczywiscie CD player. Firma za panbrat z każdym bajerem. Lecz rzecz iest przecież w silniku, i calej tej nowej elektronice. Rzeby bezpiecznie mknać przez ulice. Oczywiście są w nim też obliczenia. Z dokładnością ma się do czynienia. Fabryka daje także gwarancje. Właściciel bezpiecznie się czuje. W mercedesie nic nie szwankuje.
OrzełZdarli złote szpony ! Nie miałem też korony. Zato, żem w prawo patrzył. Podziobały mnie WRON-y ! Teraz mam dawną koronę. Mam też swoje szpony. Ale nikt nie dziobie WRON-y !
PorschePorsche auto niezgorsze. Gdyby porsch był tani jak dorsz, jeździła by nim cała Europa. albo nawet i Świat. Ale porsche kosztuje - pieniądze niezgorsze. Wiec tylko elita tej kierownicy chwyta.
Racja stanu.Rządowi bandyci są kryci. Choć historia wyjaśnić każe, ktorzy to byli zbrodniarze. Prokuratura ich nie ściga. Sąd też się jakoś miga. Prawo prowokaturze biło brawo. Sedziowie zajęci byli prowokacją. Jaruzelski wyjaśnia kolegom, " Dlaczego". Podejmuje autorską kolacją. Można się pomylić z ubikacją. Dawno temu na, " Złym zachowaniu" Mówili, że szalet "jest wszędzie". Czy lekcji żadnej nie będzie ? WRON-a nie oskarżona. Pęta się ulicami między figurami. Sprawiedliwości nie stało się zadość. Krzywda dla narodu, bandytom radość.
Radio Ex !Co ja zrobię, że was lubię. Radio Zet teraz Ex 530 am. Konkurencji daliście baty. Przerabiając ich na kwiaty. Wytrysk humoru bez nadzoru. Fontanna właściwej elokwencji Perskie oko w niedzielnym eterze. A nie co dzienna fura pana Rysia. W KPK organizacyjnych widzimisiach. Radio Ex majstersztyk improwizacji. Raz w tygodniu przy kolacji.
RecenzjaTwarzą w twarz, lustrzane odbicie. Redaktor Śniegowski i gości dwoje. O dziwo - każdy zdanie ma swoje. Tylko jakoś nie na ten temat. Programu to duży dylemat. Rzecz w mózgu bez złośliwości. Przyczym co nie miara Rozmaitości. Trudno we wszystkim się połapać. Sens czegoś tam złapać. Ciagle ta sama reklama. Kabaret na zakończenie. Dobrze, że sie z tym nie żenię.
RotundaWybuch, zbrodnia MSW ! Neseser Alka - Kozak to wie. Prawda jest jedna. Fałszu wersje dwie. Runda z Leonem. Niewinni na śmierć ! Komunikat o gazie. Śmiechu wart ! Piędziesiąt trupów ! Ileż też kalek było ? Aż chce się wyć ! Ja kozłem ofiarnym, miałem być !
SpółkaMajor Mejer z Herbertem, w interes pogrywał. Ztym, że karty były znaczone, a prawda fałszywa. Interes ubili - miałem paść ofiarą ! Za pracę w instytucie było to karą. Nie jeden Kozak się przysłużył. Wszystko szło z godnie z planem. A planowali mi śmoierć ! Byli by też celu dopieli. Naszczęście czuwał Bóg. Bym z fałszu wydostać się mógł. Ciekawe czy Trafisz za prawdą ? Czy też im się uda. A sprawiedliwość pogrzebać trzeba. Wyglądało, że jadą na furze z kulturą, tym czasem nieszali fakty z bzdurą. Każdy szczegół wyjdzie na jaw. Nic nie pomoże - Czekaj, spokojnie. Życie jak film to pokaże. Przecież w końcu kadry się zmienią. A prawda ciągle jest ta sama, Tyle tylko, że mniej znana. Narazie Brown ją zasłania. Lecz to poprostu koniec fałszu - Prawdziwy triumf jest w marszu.
WiaraGdańsk !, Jastrzębie !, Wujek ! Tam my Polacy żeśmy stali. Wolności pieśń śpiewali. A komuniści do nas strzelali. Teraz stoją tu krzyże !. Tam gdzie padły trupy. Chołd ofiarom oddano. Katów nie ukarano. A my pamiętamy. wycelowane lufy. Bóg był z nami ! Z Bogiem - nie byliśmy sami.
WierszNie umiem zrozumieć dlaczego. tak bardzo boisz się ciemności ? Przecież to właśnie w ciemności, Najczęściej są te przyjemności !
UśmiechUśmiech i pogoda dla bogaczy. A dla oraczy - pasmo rozpaczy
Radio ZgagaRadio Zgaga 530, niedziela pm. Oni płacą, producent wymaga. Jakiś bełkot o przegrodzie. Wzwód myśli i elokwencji. Docinki o czyjejś potencji. To ktoraś z rzędu agentura. Świder mózgu w bluzgu. Po prostu Kanał Żerański. Rozbuchany Martynowski piec. Na wszystkich patrzą z góry. Tak jakby chcieli się wściec. Sami nie widzą czerwonego. A narzekają na kogoś innego. Słuchaj i czytaj R. T. Polonia ! Radia Zgaga minał już czas. Ono jest krótkie, jakby nie całe. W końcu tak bardzo małe.
Radio Zgaga.W Radiu Zgaga, 530 am. jak w koszu, na śmiecie. Uslyszysz tu wszystko, co źle zostało powiedziane, lub w tygodnku wydrukowane. Kpina na każda okazję. Niema żadnej świętości. Po prost same złośliwości. Tak zwana zalewajka, w dodatku sprzedajka.
|
Dziękuję
E-mail Andrzej
Stronę projektował Andrzej Witold Olędzki
© Copyright
® All Right Reserved